czwartek, 14 września 2017

Pierwsze kroki z linuxem - 4 - filozofia (?)

Tak, WOOOOOLNE OPROGRAMOWANIE....

Pierwszy raz słyszałem to naście lat temu i nadal nie kumam o co chodzi...
W zasadzie szukałem wtedy jak najłatwiejszej dystrybucji linuxa, ot, żeby spróbować czegoś innego od Windy 98, a później XP-ka.
No i trafiłem na pierwsze edycje ubuntu.
Cóż, jest to dobry system operacyjny (wtedy jeszcze nie był), ale dorabianie jakiejś pojebanej filozofii (sorry, jeśli kogoś uraziłem, ale to mój blog i moje zdanie) do produktu, żeby się wyróżnić na tle innego softu, to dziwna ścieżka rozwoju.
Teraz Ubuntu trochę popuściło z filozofowaniem, ale generalnie dalej coś tam się pierdoli o Afryce, o jakiejś wolności i tego typu sprawach zupełnie nieistotnych dla normalnego zjadacza chleba (dźwięki systemowe domyślnie to jakieś dojebane afrykańskie bębny, tylko czekać kiedy zza klawiatury wyskoczy mi całkiem w chuj wolny nosorożec).
Niestety ta pojebana filozofia sprawia, że w Ubuntu np. nie ma kodeków audio i video i dlatego szkodzi na prawdę dobremu produktowi. Bo to nie jest WOLNE oprogramowanie (kodeki w sensie). No kurwa, czy na prawdę usera obchodzi, czy jakiś soft jest wolny, czy zaaresztowany? No kurwa NIE! User siada przed kompem i chce go używać, puścić film, mp3 itp. I ma głęboko w dupie, jaki program odpowiada za jego disco z głośnika i jaki jest status penitencjarny tego jebanego softu. Ma grać i chuj.
Dużo lepiej dla Ubuntu zrobiła w ostatnich latach poprawa user experience i zdaje się, że od kiedy za Ubuntu stanęła firma Canonical, soft jest na prawdę dorabiany do usera, a nie jakichś afrykańskich bzdetów.
A najlepiej zrobiło to linuxowi Mint :-) Wszystko, co najlepsze w ubuntu i zero pierdolenia krzywych teorii.