I ostatnia z prawdziwo-fałszywych tez o linuxach:
Linuks jest łatwiejszy
Tym razem zaczniemy od zaprzeczenia:
Nie jest, bo jak ktoś całe zawodowe życie przesiedział na windowsach, ciężko będzie mu przeskoczyć na linuxa, chociażby najłatwiejszego. Linux jest po prostu inaczej skonstruowany. To po pierwsze. Drugie, że w linuxie działa system pozwoleń dla plików i jak ktoś nie ma świadomości, że plik może być z właściwościami tylko do odczytu, to w linuxie takiego pliku bez zmiany tych właściwości ów ktoś nie usunie(na szczęście te najłatwiejsze distro w ogromnej większości poradziły sobie z tym tematem, bo jak ktoś wie, po co są te pozwolenia, to trudno je nazwać problemem).
No i z drugiej strony, tak, jest łatwiejszy.
Łatwiejszy zwłaszcza w wersjach specjalistycznych. Po prostu jest w nich mniej opcji do wyboru. To coś, jak rysowanie kreski w paincie i autocadzie. Odpalasz painta, klikasz albo rysowanie prostych, albo ołówek i lecisz z koksem, za chwile masz te swoje kreski na rysunku. Potem odpalasz autocada - miga w ch** opcji przyciągania do obiektów, masz osiemdziesiąt dwa tryliardy jakichś ikon - przycisków, a do tego okno z wierszem polecenia. I jak tu narysować zwykłą kreskę?
No i bywa łatwiejszy w wersjach ogólnodesktopowych, jak mint (zwłaszcza mint) i ubuntu, instalujesz system, w ubuntu nawet ikony częściowo przypominają te z windy, masz już podstawowe programy preinstalowane, więc od razu możesz ruszać do akcji. Sterowniki w ogromnej większości instalują się same (pamiętasz z windy XP, godzina instalowanie gołego systemu, potem dodatkowych parę h na sterowniki i programy).
Kiedy jeszcze linuks jest łatwiejszy od windy? Oczywiście: jak się go nauczysz.
Na koniec porada praktyczna: dużo łatwiej przesiada się na wersje desktopowe linuxa po intensywnym używaniu Androida (który de facto też jest linuxem). Nie wiem tak do końca czemu, ale moje krótkie, acz nieszczęśliwe romanse z linuksem trwały już dobrych 10-15 lat. Ale dopiero ostatni trwa dłużej, rzecz istotna, że przed linuksem używałem swojego telefonu zamiast komputera osobistego (akurat jakiś czas nie miałem żadnego działającego lapa i musiałem wszystko lecieć na fonie, nie najwygodniejsze, ale da się). I chociaż Android działaniem różni się od typowych linuxów, to najprawdopodobniej z tego powodu, że na nim przesiedziałem parę miesięcy, udało mi się "przestawić" tok myślenia z windowsowego na linuxowy.
To tyle o prawdach i mitach w temacie linuxów. Na pewno takich prawdziwo - nieprawdziwych tez o linuksie można doszukać się w większej ilości, ale nie biorę sobie za cel skomentować wszystkiego, co usłyszałem o linuxie i co chciałbym zanegować.
Jako, że wiedzy praktycznej, opisanej z pozycji na prawdę początkującego w świecie linuxów jest mało, najprawdopodobniej w najbliższym czasie skrobnę coś, jak się zabrać do oswojenia z linuxem.
Linuks jest łatwiejszy
Tym razem zaczniemy od zaprzeczenia:
Nie jest, bo jak ktoś całe zawodowe życie przesiedział na windowsach, ciężko będzie mu przeskoczyć na linuxa, chociażby najłatwiejszego. Linux jest po prostu inaczej skonstruowany. To po pierwsze. Drugie, że w linuxie działa system pozwoleń dla plików i jak ktoś nie ma świadomości, że plik może być z właściwościami tylko do odczytu, to w linuxie takiego pliku bez zmiany tych właściwości ów ktoś nie usunie(na szczęście te najłatwiejsze distro w ogromnej większości poradziły sobie z tym tematem, bo jak ktoś wie, po co są te pozwolenia, to trudno je nazwać problemem).
No i z drugiej strony, tak, jest łatwiejszy.
Łatwiejszy zwłaszcza w wersjach specjalistycznych. Po prostu jest w nich mniej opcji do wyboru. To coś, jak rysowanie kreski w paincie i autocadzie. Odpalasz painta, klikasz albo rysowanie prostych, albo ołówek i lecisz z koksem, za chwile masz te swoje kreski na rysunku. Potem odpalasz autocada - miga w ch** opcji przyciągania do obiektów, masz osiemdziesiąt dwa tryliardy jakichś ikon - przycisków, a do tego okno z wierszem polecenia. I jak tu narysować zwykłą kreskę?
No i bywa łatwiejszy w wersjach ogólnodesktopowych, jak mint (zwłaszcza mint) i ubuntu, instalujesz system, w ubuntu nawet ikony częściowo przypominają te z windy, masz już podstawowe programy preinstalowane, więc od razu możesz ruszać do akcji. Sterowniki w ogromnej większości instalują się same (pamiętasz z windy XP, godzina instalowanie gołego systemu, potem dodatkowych parę h na sterowniki i programy).
Kiedy jeszcze linuks jest łatwiejszy od windy? Oczywiście: jak się go nauczysz.
Na koniec porada praktyczna: dużo łatwiej przesiada się na wersje desktopowe linuxa po intensywnym używaniu Androida (który de facto też jest linuxem). Nie wiem tak do końca czemu, ale moje krótkie, acz nieszczęśliwe romanse z linuksem trwały już dobrych 10-15 lat. Ale dopiero ostatni trwa dłużej, rzecz istotna, że przed linuksem używałem swojego telefonu zamiast komputera osobistego (akurat jakiś czas nie miałem żadnego działającego lapa i musiałem wszystko lecieć na fonie, nie najwygodniejsze, ale da się). I chociaż Android działaniem różni się od typowych linuxów, to najprawdopodobniej z tego powodu, że na nim przesiedziałem parę miesięcy, udało mi się "przestawić" tok myślenia z windowsowego na linuxowy.
To tyle o prawdach i mitach w temacie linuxów. Na pewno takich prawdziwo - nieprawdziwych tez o linuksie można doszukać się w większej ilości, ale nie biorę sobie za cel skomentować wszystkiego, co usłyszałem o linuxie i co chciałbym zanegować.
Jako, że wiedzy praktycznej, opisanej z pozycji na prawdę początkującego w świecie linuxów jest mało, najprawdopodobniej w najbliższym czasie skrobnę coś, jak się zabrać do oswojenia z linuxem.