czwartek, 31 sierpnia 2017

Cała prawda o linuksie - poradnik dla zmieniających windows 3

Kolejna teza na warsztat:

  • W linuksie wszystko możesz skonfigurować.
Cóż, częściowo odpowiedziałem już na to pytanie w poprzednim wpisie:

Cała prawda o linuksie - poradnik dla zmieniających windows 2


Dlaczego tak:
jest całkiem spora szansa, że user linuksa, to ktoś więcej, niż tylko oglądacz stronek w necie, przeglądacz fejsa i pisacz w wordzie. Jest szansa, że taki osobnik wie sporo więcej, niż standard w kwestii budowy komputerów, oprogramowania, różnych trików informatycznych.
Taka osoba może sobie często sama napisać sterownik program, czy co tam chce. Zresztą: dzięki takim ludziom i ich pracy linuks idzie do przodu, to ta mityczna "społeczność" skupiona wokół linuksa (mityczna dlatego, że jeśli pojawia się nierozwiązany problem w linuksie, to 99% społeczności to pijawki pytający, jak problem rozwiązać, a tylko maksymalnie 1% to uczynne, sprytne głowy, które wiedzą jak program rozwiązać za innych leni i chcą się tą wiedzą podzielić).

Jeśli chodzi o konfigurację, to także w głównych dystrybucjach fajnym rozwiązaniem są tzw. sklepy z oprogramowaniem. Taki sklep, całkiem dobrze zaopatrzony, posiada Ubuntu i jego pochodne (mint, lubuntu, xubuntu, bodhi i cała masa innych). User wpisuje w sklepie w szukajkę, czego chce, potem wybiera sobie program, lub funkcję z wyników wyszukiwania, klika "install" i po podaniu hasła admina cieszy się z modyfikacji.

Ale nie w każdej distro jest sklep, a jak jest, to nie zawsze jest odpowiednio wyposażony...

Dlaczego nie:
głównym powodem niemożności skonfigurowania wszystkiego jest brak wiedzy usera. I piszę to z pozycji dość przeciętnego użytkownika komputerów. Nie każdy jest superhakerem linuksowym i nie każdy ma dość zapału i cierpliwości, by znaleźć rozwiązanie problemu (często po angielsku), lub by samemu to rozwiązanie stworzyć.
A jak ktoś jest przeciętnym userem windowsa, tak jak ja przesiadającym się na linux i nie wierzy mi, że są problemy nie do przeskoczenia, to niech taki osobnik zainstaluje poprawnie drukarę brothera w puppy linux. Pewnie DZIAŁAJĄCE rozwiązanie problemu istnieje, ale po roku drążenia ja go nie znam.

wtorek, 29 sierpnia 2017

Cała prawda o linuksie - poradnik dla zmieniających windows 2

W poprzednim wpisie (tutaj) wymieniłem najczęściej padające tezy w odniesieniu do systemów operacyjnych z rodziny linuks. Wstępnie potwierdziłem i zanegowałem jednocześnie te tezy, dziś szczegółowo opiszę, dlaczego zarówno prawdziwa, jak i fałszywa jest teza nr 2:

W linuksie masz większą kontrolę nad systemem

No i znowu, najpierw napiszę, dlaczego jest to prawda, a potem dlaczego jest to nieprawda.

Prawda, bo:
rzeczywiście, są dystrybucje linuksów podatne na manipulację tym, jak wyglądają, jakie mają składniki, w jaki sposób działają. 
W  windowsie tego nie ma, po prostu jest system windows, można sobie pozmieniać kolorki i style okien i to tyle (tak, wiem, zaraz się zacznie gównoburza, jak to można wiele w windzie zmodyfikować, ale roboczo przyjmijmy, że jest to niewiele).
Z kolei w takim linuksie tiny core, gdzie goły system waży 50 MB (tak, MEGAbajtów, a nie GIGA), wszystkie dodatkowe składniki trzeba sobie doinstalować (aczkolwiek jest całkiem zgrabny, chociaż dość podstawowy tryb graficzny - można go obsługiwać w większości przez klikanie okien, ikon, a nie walenie w klawiaturę komend do terminala). Ale już doinstalowanie takiego duperela, jak przeglądarka internetowa zwiększa wagę systemu dwukrotnie (obecnie instalatory np. Firefoxa mają około 50MB). Ten system da się skonfigurować tak, aby miał wszystkie funkcje, jakie są Nam potrzebne i żeby miał TYLKO te funkcje. Niestety to wymaga dość sporo zabawy, sporo doinstalowywania i tak dalej. Ale w nagrodę nie ma takiego szajsu, jak w windzie 10, gdzie po każdej aktualizacji od nowa wyskakuje mi nie interesujący mnie Minecraft, albo Xbox. 

Bardziej zaawansowane OSy linuksowe, jak ubuntu i mint też pozwalają na modyfikowanie systemu, ale nie jest to tak prosta sprawa, jakby się wydawało po obejrzeniu jednej, czy dwóch historyjek na YT. Jeśli początkujący user linuksa rzuci się na głębokie wody, może sobie zainstalować ARCH linuksa, gdzie wszystko instaluje się samemu, niestety nie jest tak łatwo jak w linuksie tiny core i nie ma trybu graficznego, trzeba go samemu doinstalować.  Więc teoretycznie ma się 100% kontroli, ale przez klepanie wszystkiego w terminalu (dla tych co nie wiedzą, terminal, to taki trochę nowocześniejszy DOS, gdzie wszystko wstukuje się jako polecenia z klawiatury i tak się też porusza po systemie plików (pamiętacie jeszcze komendę "cd"?)),  ta kontrola ma bardzo gorzki smak.

Jednak z kontrolowaniem systemu linuks jest jedna najważniejsza sprawa: bezpieczeństwo. Główne dystrybucje pytają za każdym razem, kiedy instalowane jest oprogramowanie, lub przeprowadzana jest operacja potencjalnie niebezpieczna dla systemu o hasło administratora, przez co raczej wirus sam się nie zainstaluje. I w tym momencie dochodzimy do drugiej strony medalu, nieprawdy:

Kontrola nad wszystkim w linuksie - zależnie od dystrybucji - może być nieprawdą, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. We wspomnianym ostatnio linuksie puppy domyślnie użytkownik zalogowany jest jako administrator i przy doinstalowywaniu programów system nie pyta o hasło admina. Na szczęście jest to na tyle mało popularna dystrybucja linuksa, że blackhatowcom po prostu nie opłaca się pisać szkodliwego oprogramowania na ten system operacyjny i teoretyczne zagrożenie w praktyce nie istnieje.

Teza z początku wpisu jest też całkowitą nieprawdą w odniesieniu do bardziej "idiotoodpornych" linuksów, jak na przykład elementary OS. Ten OS po zainstalowaniu jest gotowy do użytku. Ale modyfikować się go za bardzo nie da, można doinstalować programy, ale z założenia system po instalacji ma być gotowy do użytku bez dodatkowej roboty i twórcy elementary OS raczej nie przewidzieli możliwości grzebania w ustawieniach. Możnaby powiedzieć, że idealne rozwiązanie dla gospodyń domowych, często nawet nie zdających sobie sprawy, że system da się zmodyfikować. Jak nie wiedzą, to po co im taka funkcja?

W poprzednim wpisie zapomniałem napisać, że to, czy teza jest prawdziwa, czy też nie, głównie zależy od wyboru konkretnego systemu z rodziny linuks. I dzisiaj jest tak samo, nowy user może wybrać dystrybucję, nad którą będzie mieć większą kontrolę, ale za cenę większej ilości pracy, by system działał poprawnie i wykonywał te zadania, jakich użytkownik od niego oczekuje. Ale ten sam user może wybrać "user friendly" dystrybucję, aż tak dużo w niej nie zmodyfikuje, ale dystrybucja wykona pokładane w niej zadania. Na koniec powiem tylko, że dystrybucje "user friendly", które działają out of the box, i tak są bardziej konfigurowalne, niż windows.

niedziela, 27 sierpnia 2017

Cała prawda o linuksie - poradnik dla zmieniających windows 1


  • Linuks jest lekkim systemem operacyjnym.
  • W linuksie masz większą kontrolę nad systemem.
  • W linuksie wszystko możesz skonfigurować.
  • Linuks jest lepszy.
  • Linuks jest łatwiejszy.
Jeśli jesteś osobnikiem, który chociaż raz w życiu myślał o wyrwaniu się z komputerowej niewoli windowsa, szukając alternatywy pewnie nie raz czytałeś określenia podobne, jak na początku arta.

Czy są to twierdzenia prawdziwe?
I tak i nie.
Skąd dualizm?
Stąd, że linuks to nie jest JEDEN system operacyjny. To nie winda 10, która w każdym kompie i w każdej nowej edycji wygląda tak samo, albo wprowadza zmiany kosmetyczne.

KAŻDY LINUKS JEST INNY.

No to rozłóżmy na części pierwsze tezę z początku wpisu. 

1. Linuks jest lekkim systemem operacyjnym.
Tak. To prawda. Są dystrybucje (coś jak windows xp, vista, 7, 8 i 10, ten sam system, ale w różnych edycjach), które twojego starego lapa przywrócą do życia i będzie można go dość komfortowo używać.
Dlaczego "dość komfortowo"? Ano sam system będzie chodził szybko na starej maszynie, ale lekkość systemu ma swoją cenę. Wiele ułatwień, lub gadżetów, ficzerów, które konfigurują różne duperele za użytkownika (jak np. domyślny program do otwierania dokumentów worda) SWOJE WAŻĄ. Żeby system był lekki, takie właśnie ficzery są usuwane. I taką asocjację trzeba przeprowadzić ręcznie. Dla użytkownika windowsa jest to ciężkie przeżycie.
Niemniej: da się. Osobiście mam jednego lapa 17 letniego, używam go normalnie jako komp "zawodowy", świadomość, że zmartwychwstałem takiego trupa (wcześniej miał problem z udźwignięciem windy xp) i że na prawdę mi się przydaje, wynagradza mi z nawiązką kilka miesięcy bolesnego poznawania systemu operacyjnego LINUX PUPPY (obecnie ten OS mam na kilku kompach, w tym na desktopie postawionym na maszynie raspberry pi).
Na pocieszenie powiem, że bardzo dobre efekty "odchudzające" przynosi dystrybucjom linuksa zmienienie menedżera wyświetlania komunikatów, menedżera plików, na "mniej piękny". Mi to nie przeszkadza, że przy instalowaniu programu pojawiają się wartości postępu w postaci tekstowej, zamiast pięknego, świecącego, migającego i odtwarzającego star treka w tle paska postępu w stylu aero, hydro, czy ch** wie jeszcze jakim. Komp do pracy wizualnych bajerów nie potrzebuje. Ma robić robotę i to robi.

I odpowiedź 2: Nie, to nie prawda. Najłatwiejsze dystrybucje linuksa, jak ubuntu, mint, są z kolei na przeciwległej szali do lekkich OS-ów. Wszystko konfigurują same, same zaciągają sterowniki (zresztą generyczne też często działają zajebiście), mają tak zajebistą szatę graficzną i motyw graficzny, oraz bajery wizualne, że samo patrzenie na system sprawia radość. Ale swoje ważą.
Na wspomnianym wyżej 17 latku udało mi się linuksa mint zainstalować i chodził. Niemniej robił to w takim tempie, że edytując w pracy około 50 stron worda z grafiką dziennie, w ciągu tygodnia musiałbym chyba odwiedzić psychiatrę, celem podregulowania emocjonalnego. Zatem 17 letni lap wrócił do lekkiego puppiego.
Z drugiej strony mimo wszystko linuks mint chodzi całkiem spoko na netbooku z intelem atom 1,6 GHz / 2 rdzenie + 2 GB RAM. I robi to lepiej, niż winda 7, 8 i 10 (tak, próbowałem). Jedyne, co trzeba zrobić, to powywalać około połowę preinstalowanych programów i system daje się używać. Nie instalowałem na netbooku z atomem puppiego, ale pewnie sprawowałby się jeszcze lepiej.
Niestety nie mogę się wypowiedzieć, jak linuks mint chodziłby na nowszej maszynie, lub po prostu takiej z lepszym procesorem, bądź większą ilością, szybszego RAM, z prostej przyczyny: nie mam takiego sprzętu. 
Wskazówką dla mnie (że ubuntu i mint chodzą lepiej na lepszym sprzęcie) są różne filmy instruktażowe na youtube. Youtuberzy linuksowi czasami pokazują specyfikację swojego sprzętu, tego na którym chodzi linuks i z reguły są to dobre maszyny, wysoko taktowane, cztero, ośmio, lub 16 rdzeniowe procki, nie mniej, niż 8 GB RAM. I po tym wnioskuję, że jednak topowe, te najłatwiejsze dytrybucje linuksów są dedykowane do lepszego sprzętu, chociaż i na 10 letnim gracie są w stanie pociągnąć po paru modyfikacjach.

Ok, wyszło długo, szcegółowa odpowiedź na pozostałe tezy z tego artykułu w kolejnych wpisach.