wtorek, 29 sierpnia 2017

Cała prawda o linuksie - poradnik dla zmieniających windows 2

W poprzednim wpisie (tutaj) wymieniłem najczęściej padające tezy w odniesieniu do systemów operacyjnych z rodziny linuks. Wstępnie potwierdziłem i zanegowałem jednocześnie te tezy, dziś szczegółowo opiszę, dlaczego zarówno prawdziwa, jak i fałszywa jest teza nr 2:

W linuksie masz większą kontrolę nad systemem

No i znowu, najpierw napiszę, dlaczego jest to prawda, a potem dlaczego jest to nieprawda.

Prawda, bo:
rzeczywiście, są dystrybucje linuksów podatne na manipulację tym, jak wyglądają, jakie mają składniki, w jaki sposób działają. 
W  windowsie tego nie ma, po prostu jest system windows, można sobie pozmieniać kolorki i style okien i to tyle (tak, wiem, zaraz się zacznie gównoburza, jak to można wiele w windzie zmodyfikować, ale roboczo przyjmijmy, że jest to niewiele).
Z kolei w takim linuksie tiny core, gdzie goły system waży 50 MB (tak, MEGAbajtów, a nie GIGA), wszystkie dodatkowe składniki trzeba sobie doinstalować (aczkolwiek jest całkiem zgrabny, chociaż dość podstawowy tryb graficzny - można go obsługiwać w większości przez klikanie okien, ikon, a nie walenie w klawiaturę komend do terminala). Ale już doinstalowanie takiego duperela, jak przeglądarka internetowa zwiększa wagę systemu dwukrotnie (obecnie instalatory np. Firefoxa mają około 50MB). Ten system da się skonfigurować tak, aby miał wszystkie funkcje, jakie są Nam potrzebne i żeby miał TYLKO te funkcje. Niestety to wymaga dość sporo zabawy, sporo doinstalowywania i tak dalej. Ale w nagrodę nie ma takiego szajsu, jak w windzie 10, gdzie po każdej aktualizacji od nowa wyskakuje mi nie interesujący mnie Minecraft, albo Xbox. 

Bardziej zaawansowane OSy linuksowe, jak ubuntu i mint też pozwalają na modyfikowanie systemu, ale nie jest to tak prosta sprawa, jakby się wydawało po obejrzeniu jednej, czy dwóch historyjek na YT. Jeśli początkujący user linuksa rzuci się na głębokie wody, może sobie zainstalować ARCH linuksa, gdzie wszystko instaluje się samemu, niestety nie jest tak łatwo jak w linuksie tiny core i nie ma trybu graficznego, trzeba go samemu doinstalować.  Więc teoretycznie ma się 100% kontroli, ale przez klepanie wszystkiego w terminalu (dla tych co nie wiedzą, terminal, to taki trochę nowocześniejszy DOS, gdzie wszystko wstukuje się jako polecenia z klawiatury i tak się też porusza po systemie plików (pamiętacie jeszcze komendę "cd"?)),  ta kontrola ma bardzo gorzki smak.

Jednak z kontrolowaniem systemu linuks jest jedna najważniejsza sprawa: bezpieczeństwo. Główne dystrybucje pytają za każdym razem, kiedy instalowane jest oprogramowanie, lub przeprowadzana jest operacja potencjalnie niebezpieczna dla systemu o hasło administratora, przez co raczej wirus sam się nie zainstaluje. I w tym momencie dochodzimy do drugiej strony medalu, nieprawdy:

Kontrola nad wszystkim w linuksie - zależnie od dystrybucji - może być nieprawdą, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. We wspomnianym ostatnio linuksie puppy domyślnie użytkownik zalogowany jest jako administrator i przy doinstalowywaniu programów system nie pyta o hasło admina. Na szczęście jest to na tyle mało popularna dystrybucja linuksa, że blackhatowcom po prostu nie opłaca się pisać szkodliwego oprogramowania na ten system operacyjny i teoretyczne zagrożenie w praktyce nie istnieje.

Teza z początku wpisu jest też całkowitą nieprawdą w odniesieniu do bardziej "idiotoodpornych" linuksów, jak na przykład elementary OS. Ten OS po zainstalowaniu jest gotowy do użytku. Ale modyfikować się go za bardzo nie da, można doinstalować programy, ale z założenia system po instalacji ma być gotowy do użytku bez dodatkowej roboty i twórcy elementary OS raczej nie przewidzieli możliwości grzebania w ustawieniach. Możnaby powiedzieć, że idealne rozwiązanie dla gospodyń domowych, często nawet nie zdających sobie sprawy, że system da się zmodyfikować. Jak nie wiedzą, to po co im taka funkcja?

W poprzednim wpisie zapomniałem napisać, że to, czy teza jest prawdziwa, czy też nie, głównie zależy od wyboru konkretnego systemu z rodziny linuks. I dzisiaj jest tak samo, nowy user może wybrać dystrybucję, nad którą będzie mieć większą kontrolę, ale za cenę większej ilości pracy, by system działał poprawnie i wykonywał te zadania, jakich użytkownik od niego oczekuje. Ale ten sam user może wybrać "user friendly" dystrybucję, aż tak dużo w niej nie zmodyfikuje, ale dystrybucja wykona pokładane w niej zadania. Na koniec powiem tylko, że dystrybucje "user friendly", które działają out of the box, i tak są bardziej konfigurowalne, niż windows.