poniedziałek, 13 listopada 2017

Tani komp do linuxa - desktop single board

Opcja 2 kompa stacjonarnego do biura: komputery "single board", czyli wszelkie Orange Pi, Raspberry Pi, Rock 64, Odroid i cała masa innych. Nad tym segmentem zatrzymam się nieco dłużej, bo w sieci jest pierdyliard poradników jak zrobić z raspberry Pi świecące lustro, robota, nawadniacz ogródka, ale jak zrobić z takiego kompa sensownego desktopa, to już nie. Także spodziewajcie się więcej artykułów o single boardach tu na blogu.

Od razu przejdźmy do gęstego:

Single Board - dlaczego tak:


1. Są tanie po raz pierwszy. Cały komp można kupić za 10 - 15 - 20 USD z WIFI, 1GB RAM (coś ze stajni Orange Pi), względnie dobrym prockiem (na pewno wystarczającym do aplikacji biurowych). Jak masz więcej hajsu, to zapewne świetnym wyborem będzie nowość ze stajni "Pine64", czyli "Rock64". Zapewne, bo ma dużo świetnych recenzji w necie, ale ja jeszcze swojego nie testowałem, dopiero do mnie leci. To nieco więcej hajsu, to 45 USD plus przesyłka.
Co w zamian? 4 rdzeniowy procek 1,8 GHz, 4 GB ram. Do biura powinno wystarczyć (słabsze też mi wystarczają, więc czemu nie?).
2. Są tanie po raz drugi: po prostu wsuwają mało prądu. Ja swoich SBC na ogół w ogóle nie wyłączam, 3 chodzą w zasadzie non - stop, chociaż nie wszystkie są biurowymi desktopami. Wzrostu rachunków za prąd jakoś nie zauważyłem...
3. Są małe. Ja swoje na ogół dopinam na trytytkach z tyłu monitora.
4. Da się je rozbudować o peryferia. Dopiąć twardy dysk, kamerkę, czytniki kart, pendrive-y.
5. Mają mnogość systemów operacyjnych, coś wybierzesz dla siebie. Ja na ogół lubię OS-y oparte na plikach Debiana i takich systemów jest całkiem sporo. Ładny wizualnie jest Ubuntu Mate (w dodatku tak prosty, że... winda 10 się kryje...), nieco mniej fajny Lubuntu (na ogół także dostępny na daną płytkę), ale totalnym czadem IMO jest ARMbian. Jest to ultralekki system, działający w trybie graficznym, domyślna przeglądarka to Chromium, domyślny pakiet biurowy "LibreOffice" (chociaż na starcie jest chyba tylko "Writter", a resztę trzeba doinstalować). Można sobie doinstalować pakiecik, który instaluje w tle sterowniki do drukarki po jej podłączeniu, albo jak używasz tylko jednej, to możesz ją sobie zainstalować przez CUPS-a (szczególnie jak masz HP-ka do druku, co do reszty się ostrożnie nie wypowiem).
Osobną opowieścią obdarzę kiedyś OS Android, który także na ogół można zainstalować na swoim SBC. Wbrew pozorom Android może być nawet lepszym OS-em do biura, niż opisane wyżej "Debianopochodne". Ale to kiedy indziej o tym.
6. Można dowolnie zmieniać systemy operacyjne. Na ogół do SBC system ładujesz na kartę Micro SD, nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś miał tych systemów kilka dla każdego kompa. Pracujesz na Ubuntu Mate, wyłączasz kompa, zmieniasz kartę z systemem, na na przykład Androida, boot-ujesz i jesteś na tym samym kompie w Androidzie.
7. Byłbym zapomniał: Są tanie po raz trzeci (i ECO-Friendly). Nawiązując do p. 4: dysk może być z "Recyklingu", kamerka, czytnik kart to samo. A najlepszym ficzerem IMO jest zapinanie starych monitorów i starych głośników, na ogół trzeba przejściówkę HDMI-VGA+JACK, ale to koszt 20 zeta). Nawet jak musisz kupić monitor, to używka 17-19 cali spokojnie jest do nabycia za poniżej stówki, możliwe, że uda Ci się wyrwać od razu monitor z głośnikami zabudowanymi, co wydatnie zmniejsza ilość rzeczy na biurku.
8. Są tanie (i bezpieczne) po raz czwarty. Jest świetny ficzer do single boardów: UPS w wersji "zrób to sam". Żółci mają takie moduły bateriowe dla kompów typu Raspberry Pi, zasilanie wchodzi do modułu, a dopiero z modułu idzie po kablu USB do komputera. Jak zabraknie zasilania, to sam komputer i zapisana na nim praca nie idą się "je**ć", w zależności od pojemności baterii może sobie komputerek poczekać nawet kilkadziesiąt godzin do powrotu zasilania. A Ty nie siwiejesz z powodu utraty efektów pracy z akurat najbardziej zawodowo płodnych 5 minut życia. Ew. możesz zamiennie zapiąć któryś s dedykowanych monitorków 3,5-7 cali, zasilanych z USB komputerka i dokończyć pracę. Zamiast tego UPS-a od żółtych, nawet na polskim Allegro można nabyć obudowy do powerbanków "DIY" na baterie 18650. Jakby ktoś nie wiedział, to takie baterie można wyciągnąć z padniętych akumulatorów laptopa, na ogół nie wszystkie są zajechane, z reguły jedna - dwie są problemem, reszta działa. W takim wypadku pojemność twojego "UPS" - a ograniczona jest tylko przez twoją kreatywność i zdolność zdobywania ogniw 18650.
9. Są "hackowalne". Nie mam tu na myśli pisania skryptów shella, bo sam się na tym nie znam. Ale jest znowu fajny ficzerek w postaci "sprytnego gniazdka", takiego, w którym  możesz puścić prąd przez sygnał z WIFI. Jak to działa: mam w telefonie aplikację sparowaną z gniazdkiem, które działa pod kontrolą sieci WIFI w biurze.  Do tego gniazdka jest podłączony zasilacz z komputerka jednopłytkowego. Te kompy włącza się po prostu przez włączenie ich do prądu :-)
I tak jadę sobie do biura, stoję na światłach, więc z appki z telefonu puszczam sygnał, żeby gniazdko w biurze dało już prąd na mojego kompa, przychodzę do biura i nie muszę już czekać na wystartowanie systemu (które i tak na ogół trwa około 20 sekund, a przypadku ARMbiana 10), bo komp już działa. Dodatkowo mogę sobie ustawić od razu ładowanie się programów startowych, co już może dać mi oszczędność kilku minut czasu (a jak się mega spieszysz i wpadasz do biura tylko, żeby coś druknąć, te kilka minut może Ci uratować tyłek).
10. Są "recyklingowalne". O co chodzi: mam kilka SBC z 512 MB ramu, to jest mało, nawet jak na system ARMbian (tzn. sam system nie, ale puść Chromium z kilkoma ciężkimi stronkami, to zobaczysz). Pomału skłaniam się już ku twierdzeniu, że 1 GB RAM to dość mało.... Co więc z takimi płytkami? Spokojnie możesz sobie na nich postawić jakiś dysk sieciowy działający bez monitora, niewymagającą energetycznie stację do torrentowania, dla mnie zajebistym rozwiązaniem jest serwer Google Cloud Print, dzięki któremu nie muszę przekładać co chwila kabli pomiędzy kompami, drukować mogę na drukarce z dowolnego systemu operacyjnego, wystarczy, że mam w nim chrome / chromium. No i dzięki takiemu serwerowi nawet drukara bez wifi może drukować po wifi (nie wspomnę już, że można przywrócić do życia i wygodnego użytkowania mega stare drukary, lub jakieś za parę zeta z OLX-a, nie mające topowych ficzerów).
Inną opcją "recyklingu" jest załadowanie systemu operacyjnego z emulatorem jakiejś konsoli do gier retro i użycie takiego kompika jako sprzęt do rozrywki (zawsze to coś lepiej, niż wyrzucić i zaśmiecić środowisko).
11. Są tanie po raz piąty. Na SBC z reguły soft jest darmowy, a jeśli nie jest, to ceny wahają się w okolicach 1-30 USD za licencję, przy czym 30 (chyba) USD jest za emulator środowiska i386, ExaGear, którego nie każdy po prostu potrzebuje (ja niestety tak).
Porównajcie to z licencją na Windę 10, albo MS Office (tak, wiem, że można przypiracić, ale ja się w takie rzeczy nie bawię, w razie kontroli nie mam zamiaru totalnie osiwieć i zjeść wszystkich paznokci).

Single Board - dlaczego nie:


1. Są drogie. Tak. Nie wszystkie, ale taki na przykład Raspberry Pi 3B za to co oferuje, jest drogi w cenie 36 USD (i paradoksalnie jest najbardziej znany). Są także inne platformy, chyba Odroid jest nienaturalnie drogi w porównaniu z tym, co oferuje. Generalnie do zastosowań biurowych celuj w platformy: Orange Pi, Pine64 / Rock64, zawsze z założeniem, że kupujesz kompika z największą dostępną ilością RAM dla danego modelu.
2. Systemy operacyjne mogą mieć różne błędy. Nie jest to reguła i mnie się w zasadzie nie zdarzają, ale ogólnie linuxy cierpią z takiego powodu, że daną dytrybucją zajmuje się jedna - kilka osób. Przykładowo za taki świetny moim zdaniem OS Armbian odpowiada chyba tylko jeden deweloper (a na każdy rodzaj komputera jednopłytkowego trzeba zbudować system operacyjny od nowa, system, który działa na Raspberry Pi nie będzie działać na Pine64 i odwrotnie)...
3. Przegrzewają się. Jest na to rada: zastosować chłodzenie w postaci albo bardzo dużego (w stosunku do komputerka) radiatora w opcji pasywnej, albo chłodzenia aktywnego z małym wiatraczkiem. Obie działają, ale trzeba trochę porobić eksperymentów, która jest optymalna. Mocno grzeją się komputerki Orange Pi, oraz Pine64, czyli akurat te, które za swoją cenę oferują najwięcej. Ale chyba każdego stać, żeby dołożyć 1-2 USD za sporawy, pasywny radiator?
Zresztą,  w porównaniu ze starymi laptopami na prockach CELERON, to przegrzewanie się single boardów to i tak poziom zimy arktycznej.

Tutaj taka ciekawostka, że najprostsze chłodzenie cieczą w SBC, to zanurzenie całego komputerka w naczyniu z glikolem :-)

Podsumowanie:

Moim zdaniem komputerki jednopłytkowe przez swoją uniwersalność, oraz możliwość rozbudowy o dodatkowe moduły, są przyszłością biur. Już teraz za śmieszne pieniądze można w biurze postawić taką maszynę, która przebija niejednego peceta biurowego z windowsem. Możliwości recyklingu i mały pobór prądu sprawia, że jest to po prostu dobra inwestycja.