czwartek, 2 listopada 2017

Linux w biurze - ranking kompatybilności - LibreOffice

Numer 2 w rankingu kompatybilności za WPS Office, chociaż numer 1 wśród pakietów biurowych na linuxa.



Od razu przejdźmy do gęstego.

1. Co cieszy?
1.1. Dopiero zaczynam przygodę z LO, ale na pewno jest to w pełni funkcjonalny pakiet biurowy. Na prawdę dobry kawał softu zupełnie za darmo.
1.2. Jak dla mnie ma niemalże wszystkie funkcje MS Office.
1.3. Jest na Windę, Maca i Linuxa, więc teoretycznie masz ten sam soft niezależnie od kompa.
1.4. Konfiguracja: na prawdę rozbudowana, przykładowo:
Na niektórych kompach chodził mi dość ociężale. I okazało się, że można ustawić opcję wstępnego ładowania do systemu (błyskawiczne uruchamianie, MSO i WPS się kryją), a co najlepsze, można w opcjach ustawić ilość przydzielonego dla Libre RAMu, oraz ilość RAMu na obiekt. Działa jak marzenie.
1.5. Wtyczki. LO ma ciekawy zestaw wtyczek. Totalnie rozwalił mnie ficzer podwójego zapisu, na przykład przycisk "zapisz", lub ctrl-s po uaktywnieniu danego rozszerzenia będzie zapisywać równocześnie w doc-u i pdf (ja i tak każdą kopię walę do PDF, więc oszczędza mi to tygodniowo grube godziny).
1.6. Działają wszystkie podstawowe skróty klawiszowe, jak w MS Office. Zatem, jak raz nauczyłeś rękę ctrl-c-v-a-x-z-y, shift-F3 itp, to wszystko to działa w LO.
1.7. Czcionki z Windy. Niby w polu wyboru czcionki ich nie ma, ale jak postawisz tam kursor i napiszesz Arial, to zaznaczony tekst się zmieni na Ariala.

2. Co mogłoby być lepiej?
2.1. Integracja z chmurami. Jeszcze mi się nie udało zrobić prawidłowego setupa z Gdrive i Dropboxem, a przydałoby mi się na jakichś netbookach z małym dyskiem. I wgl chmury to przyszłość, c'nie?
2.2. Ujednolicenie szaty graficznej (na każdym kompie u mnie ten sam LO wygląda inaczej, chociaż ma te same funkcje).
2.3.  Mogłoby się dać domyślnie ustawić otaczanie tekstem dla nowych grafik (może się da, ale na razie nie znalazłem).
2.4. Eksport do PDF - fajnie, jakby można było ustawić jakość obrazków w dokumencie, bo domyślnie w pdfach wygenerowanych w LO jakość obrazków jest biedna. WPS Office też ten problem w sumie dotyczy.

3. Co wkurwia?
3.1. Znaki wodne. No kurważ mać! Otwieram doxa ze znakiem wodnym (obrazek), z ustawioną przezroczystością np. 70%, żeby nie psuł czytelności tekstu. Ale w LO nie ma żadnej przezroczystości i tekst jest nieczytelny. Dość ciężko jest usunąć taki obrazek -znak wodny. Niby jest opcja ustawienia przezroczystości znaku wodnego, ale na różnych wersjach LO, jakich używałem (4.X do 5.X) nie dało to żadnego efektu wizualnego, ani na druku.
3.2. Tabele z plików docx się rozjeżdżają. Raz bardzo, raz wcale. Nie wiem, od czego to zależy. Aczkolwiek muszę przyznać, że w LO 5.X. problem jest prawie marginalny, ale jak się co niektóre tabele rozjadą (powiedzmy tak jedna na 30, zwłaszcza jeśli się ciągnie przez kilka stron), to można dostać ciężkiej chujozy przy naprawianiu.

Podsumowanie.
LibreOffice na pierwszy rzut oka przegrywa z WPS - na prawdę w WPS każdy poczuje się, jak w MSO (moja koleżanka dopiero po kilku godzinach pracy na moim kompie załapała, że nie pracuje na MSO), z powodu znajomo wyglądającej szaty graficznej.
Jak na ten moment WPS też ma lepszą kompatybilność z docx-ami i najzwyczajniej ich nie rozpierdala, mówiąc po męsku.
Jednak w LO 5.X. ten problem jest już bardzo mały, spokojnie do przeżycia. Podobno za rogiem czai się wersja 6.0., na którą czekam z niecierpliwością. Gdyby tylko LO jeszcze jakoś zunifikował swoją skórkę, byłbym wniebowzięty.
Strzałem w dziesiątkę jest mechanizm rozszerzeń. W MSO masz w każdej kopii WSZYSTKO, funkcje których potrzebujesz na codzień i zupełnie odjechane, których używa 0,00000000000000001% użytkowników raz na dwa lata. Po co Ci one i po co mają Ci obciążać komp?
W LO jak potrzebujesz odjechanej funkcji, to ją sobie doinstaluj w rozszerzeniu i gra muzyka.

Szkoda, że kilkanaście lat temu nie było LO i nie zaczynałem nauki pakietów biurowych od niego...