sobota, 4 listopada 2017

Linux w biurze - ranking kompatybilności - Google Docs

Numer 3 dla nie chcących, lub nie mogących używać pakietu biurowego Microsoftu.

Znalezione obrazy dla zapytania google docs

Google docs, czyli pakiet biurowy zintegrowany z Gmailem, Google Drive i innymi ciekawostkami z Google'a.

1. Co cieszy?
1.1. Prosta edycja, jak znasz pakiet MS to raczej się odnajdziesz w Gdocsach.
1.2. Niezbyt rozbudowane menu. Daje radę, można stworzyć całkiem dobrego doxa, nawet nie mając pakietu biurowego na kompie. Szczerze, to niektóre edytory przesadzają z ilością opcji formatowania tekstu.
1.3. Wspólna edycja. Dokument może edytować kilka osób jednocześnie i nic się z tego tytułu nie zepsuje.
1.4. Interfejs webowy i integracja z Gdrive powoduje, że uniezależniasz się od konkretnego komputera. Na dowolnym kompie z netem logujesz się na konto Google i włala.
1.5. Fajna integracja z narzędziem gugla do rysowania. Jeszcze nigdy nie tworzyło mi się tak prosto wielowarstwowych stron tytułowych.
1.6. Wyszukiwanie grafiki z poziomu edytora w różnych miejscach, na twoim Gdrive, w sieci (ustawiony filtr na grafiki z prawami do używania w dokumentach za darmo, co też jest fajnym ficzerem), lub dodawanie lokalnie z kompa.
1.7. Total odjazd: pisanie głosowe. Klikasz na ikonkę mikrofonu i gadasz do kompa, a on to wpisuje w dokument. Działa język polski! No total odjazd!
1.8. Total odjazd nr 2: OCR engine dla grafik, pdfów i wszelkiego innego badziewia. Wymaga co prawda pogrzebania trochę w ustawieniach, ale da się zrobić.

2. Co mogłoby być lepiej?
2.1. Nie ma możliwości ustawienia w jednym dokumencie zarówno poziomych, jak i pionowych stron. Albo poziomo, albo pionowo...
2.2. Nie ma opcji wstawiania znaku wodnego. Jest możliwość "okrężna" z użyciem narzędzia do rysowania, gdzie na rysunku daje się tekst, ale jest to opcja dla dokumentów na jedną stronę, a nie na dwadzieścia.
2.3. Interfejs mógłby być deczko lżejszy. I tak w porównaniu z MS Office Online jest bardzo lekki, ale jednak odczuwalnie ciężki, zwłaszcza przy większych dokumentach.
2.4. Niby jest zestaw templatek do włączenia z serwisów zewnętrznych, ale jakaś taka lipa (w WPS zresztą też), szczególnie dotyczy to modułu prezentacji, gdzie komponenta wizualna jest szczególnie ważna.
2.5. Są rozszerzenia, ale mi chyba nie udało się jeszcze żadnego rozszerzenia dostarczonego przez podmiot trzeci z sukcesem zastosować.
2.6. Nie ma makropoleceń. Mnie to nie przeszkadza, bo obecnie ich dużo nie używam, ale są tacy, co używają sporo.

3. Co wkurwia?
3.1. Czytanie znaków wodnych. Wstawić się w Gdocs znaku wodnego nie da, ale jak zaimportujesz dokument stworzony najpierw w MSO, ze znakiem wodnym półprzezroczystym, to czyta tak jak libreoffice, czyli bez przezroczystości. Możliwości edycji takiego znaku wodnego: brak. Możesz tylko treść dokumentu przekopiować na nowy dokument, już bez znaku wodnego.
3.2. Nie działają w pisaniu głosowym znaku przestankowe. W języku angielskim jak powiesz "dot", to wstawi kropkę. A w polskim jak powiesz "myślnik", to do dokumentu wstawi "myślnik" zamiast "-". Chciałem początkowo to niedociągnięcie dać do części "potencjał doskonalenia", ale jednak mnie to za bardzo wkurwia, że po napisaniu treści jeszcze muszę się bawić z kropkami, przecinkami i całym tym przestankowo - wielkoliterowym gnojem.
3.3. Tabele. Szkoda słów. Zuploaduj sobie dokument stworzony w MSO z tabelami do Gdocsów, to zobaczysz. O ile LibreOffice w dość ograniczony sposób miesza w tabelach, o tyle Gdocsy je totalnie rozpierdalają. I słowo totalnie nie jest przesadą, jest zdecydowanie zbyt ubogim określeniem.
Z moich tabel, stworzonych w dowolnym innym pakiecie, niż Gdocs, około połowa rozjeżdża się tak, że nie da się ich w ogóle przeedytować (kolumny zmniejszają szerokość np. do 1 piksela, tabela wyjeżdża poza obszar strony, albo poszczególne jej komórki lądują na różnych stronach, nawet na marginesach i poza nimi). Tworzenie tabel w Gdocsach to też droga przez mękę, więc nawet utworzenie dokumentu od zera nie jest rozwiązaniem problemu.

Podsumowanie.
Gdocsy są wspaniałym rozwiązaniem dla osób pracujących w teamie nad jednym dokumentem. W sieci są recenzje, że działa kilka razy szybciej, niż "collaboration" w MS Office Online (Gdocs niemal w czasie rzeczywistym, MSOO z obsuwą kilkuminutową).
Wspaniałą opcją jest też pisanie głosowe. Nie każdy lubi trzaskać w klawiaturę, ten ficzer działa też w androidzie, więc możesz napisać powieść podczas prowadzenia auta :P (na pececie / lapie tylko jak jesteś pasażerem!).
Pisanie przez gadanie, prosty interfejs, który w dodatku jest identyczny niezależnie od kompa sprawiają, że jest to pakiet doskonały dla gospodyni domowej (która raczej nie będzie tworzyć wielokomórkowych tabel). Dla innych też jest świetny, do tego stopnia, że mnie przekonał, żeby wyeliminować z doxów znaki wodne i ujednolicić orientację stron we wszystkich dokumentach na wyłącznie pionową, a z templatek usunąć niemalże wszystkie tabele.